
Jak to cudownie mieć dzieci! Jak cudownie zaczytywać się w dziecięcej literaturze w ilości zdecydowanie większej niż tej dla dorosłych, bezkarnie oglądać bajki i filmy dla dzieciaków, nie musząc się z tego nikomu tłumaczyć. Łapać tylko pozytywne myśli i tymi myślami przenosić się w tak bardzo inspirującą przestrzeń, świat pełen magii, dobroci, kolorowych snów i zwycięskich czynów malców czy zabawnych zwierzątek. Jak mi z tym dobrze. Tak sobie myślę: Dlaczego? Może tak naprawdę dlatego, że wciąż jestem w sporej części dzieckiem? A może dlatego, że taki świat bardziej mnie kręci, bardziej mi odpowiada? A może dlatego, że dzięki niemu mam tyle siły do działania i pomimo kiepskich dni, gdy dzieci doprowadzają mnie do szału, a cała reszta też okazuje się być do kitu ostatecznie odnajduję światło w tunelu oraz potrafię kolorować sobie życie i cieszyć się drobiazgami? Czy ze mną jest coś nie tak? Nie wydaje mi się. Wyniosłam to chyba z domu. Tata zawsze mówił, że z każdej sytuacji jest wyjście, a Mama powtarzała: Myśl tylko o dobrych i miłych rzeczach. Trzeba wychwytywać dobre wiadomości, filtrować codzienną śniadaniową medialną papkę i chłonąć co pozytywne, inspiruj...