Ostatnio gdzieś przeczytałam, że szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży gdy się ją dzieli. Nie pamiętam czyje to słowa, ale jakie one są prawdziwie! Ja dokładnie tak czuję. Każdy najmniejszy sukces, urodziny, imieniny, zdany egzamin, radość podróżowania, rocznice, narodziny dzieci czy wygrane zawody uwielbiam dzielić/świętować z bliskimi – nie tylko mężem i dziećmi, ale rodzicami, teściami, rodzeństwem, przyjaciółmi. Samemu jest smutno. A z taką radosną ekipą to najdrobniejsza rzecz cieszy po stokroć.
Tak było też wczoraj, w sobotę, kiedy drugie urodziny Frajdy nad morzem (dokładnie dwa lata temu, 14 czerwca, ujrzała "światło internetu") mogłam świętować w gronie Frajdowiczów. A najcudowniejsze było to, że odbyło się to podczas spaceru po Gdyni, gdzie wystąpiłam w roli przewodnika. Im więcej wycieczek za mną tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to zawód dla mnie. Daje mnóstwo radości. I choć tą trasą wędrowałam już kilka razy, to każdy ze spacerów był kompletnie inny. To taka cudowna magia. Inni ludzie, inna pogoda, inne pytania, te same a jednak jakby inne widoki.
Sobotni spacer obfitował w wózki dziecięce i wyjątkową ilość baaardzo mł...