VOUCHER SPACERUJ Z FRAJDĄ
Home Menu

Wyszukiwanie po miejscu:

W DRODZE DO WIEDNIA...

napisano: 28 kwietnia 2016
kategoria: Jadę w świat
W DRODZE DO WIEDNIA...
    W drodze ze Šilheřovic do Wiednia czytałam rodzinie fragmenty książki Brigitte Hamann Cesarzowa Elżbieta. Oto jeden z nich:     Wyprawa ślubna - trousseau - w dwudziestu pięciu walizach dotarła do Wiednia w porę, jeszcze przed przybyciem narzeczonej. Zachował się dokładny spis dobytku, jaki Sisi przywiozła ze sobą; świadczy on niezbicie o tym, że narzeczona cesarska rzeczywiście nie była „dobra partią”. Wprawdzie inwentarz klejnotów opiewa na sto tysięcy guldenów, ale okazuje się, że ponad dziewięćdziesiąt procent to podarki od narzeczonego i arcyksiężnej Zofii otrzymane w okresie narzeczeńskim.   Srebra - w owych czasach duma każdej „lepszej” narzeczonej - były bardziej niż skromne, a ich całkowita wartość wynosiła zaledwie 700 guldenów. Policzono każdą konew, każdy talerz, lusterko,  czajnik do kawy.   O wyprawie odpowiedniej do stanu, jak tego wymagał kontrakt ślubny, nie mogło być zatem mowy. Jeśli zważymy, z jaką dumą w tamtych czasach, nawet w środowisku mieszczańskim, narzeczone prezentowały nowym krewnym swój posag (z satysfakcją czyniła to na przykład później synowa Elżbiety Stefania), łatwiej przyjdzie nam ...

DO AUSTRII PRZEZ LAS SHERWOOD

napisano: 19 kwietnia 2016
kategoria: Jadę w świat
DO AUSTRII PRZEZ LAS SHERWOOD
    Zapadła decyzja. Ruszamy do Austrii. Samochodem. Cztery pełne dni w Wiedniu, osiem dni na farmie we Frankenburgu, parę dni w Krakowie i kolejnych kilka na Warmii, by po trzech tygodniach zjechać do Trójmiasta. Taki mieliśmy plan. A że po raz pierwszy zapragnęliśmy zwiedzanie połączyć z aktywnym wypoczynkiem na rowerach, uśmiechnięci, zapakowani po sam sufit, na początku sierpnia 2015 ruszyliśmy: do Wiednia prosto przez „las Sherwood”.    Do Wiednia z Gdyni jest ok 940 km. To przy dobrych wiatrach, najlepiej wypoczętych dwóch zmieniających się kierowcach około 10 godzin jazdy samochodem. A że kierowca był tylko jeden, a na pokładzie dodatkowo trójka dzieci, postanowiliśmy podzielić tę drogę i gdzieś przenocować, a właściwie nawet zatrzymać się na chwilę dłużej. Gdzie? Dzień przed wyjazdem dosłownie zamknęliśmy oczy i jeżdżąc palcem po mapie wypadło na niewielką miejscowość/wieś zupełnie tuż za granicą Polski z Czechami: Šilheřovice - położone na terenie Wzgórza Hulczyńskiego, w jego wschodniej części. Znaleźliśmy miły hotel w przystępnej cenie. Dodatkowo urzekło nas zdjęcie wypoczynkowej sali dla gości, która jakoby miała nas wprowa...

JAK PRZYGOTOWAŁAM SIĘ DO WYJAZDU DO AUSTRII

napisano: 09 lutego 2016
kategoria: Jadę w świat
JAK PRZYGOTOWAŁAM SIĘ DO WYJAZDU DO AUSTRII
    Po przerwie czas ruszyć do obiecanej Austrii. Kilka razy już pisałam Wam o tym, jak bardzo spontanicznie podejmujemy decyzje o wyjazdach. Tak bardzo spontanicznie, że wiele razy braknie czasu na dłuższe przygotowania. Tym razem udało nam się tak zaplanować podróż, by czasu starczyło nie tylko na spakowanie niezbędnych rzeczy, ale i poczytanie trochę o miejscu będącym naszym celem.    Gdy tylko zapadła decyzja o tym, że jedziemy do Austrii udałam się do osiedlowej biblioteki, różnych księgarni i oto co wypożyczyłam, kupiłam, a co bardzo się przydało:   Julie Krejci, Susan Roraff, Spokojnie to tylko Austria, Newsweek Polska, ISBN 978-83-01-15211-6   Fantastyczna książka! Zaczytywałam się w niej całe dwa tygodnie przed wyjazdem. Świetna zwłaszcza dla tych, którzy zamierzają zamieszkać na dłużej w Austrii. Dowiecie się z niej nie tylko o historii kraju, miejscach, które warto odwiedzić, ale przede wszystkim o codziennym życiu Austriaków, ich zwyczajach w kawiarniach, szkole, metrze, szpitalu, podczas rodzinnego niedzielnego obiadu i wielu innych. Napisana rzeczowo i zabawnie. Bardzo miła lektura do poduszki nawet wtedy, gdy wcale nie planuje się tam wyjeżdżać.&nbs...

ULUBIONE ZDJĘCIE Z WAKACJI

napisano: 10 stycznia 2016
kategoria: Jadę w świat
ULUBIONE ZDJĘCIE Z WAKACJI
    Macie swoje ulubione zdjęcie z wakacji? Ja mam.         ...

Ruszajcie ze mną do Austrii

napisano: 03 listopada 2015
kategoria: Jadę w świat
Ruszajcie ze mną do Austrii
Gdy miała się urodzić mój pierwsza córka ja i mój mąż mówiliśmy, że ona nigdy nie będzie ani chodziła w różowiutkich, słodziutkich sukienkach, ani  bawiła się lalkami Barbie, ani też nie będzie z niej żadna księżniczka. Życie jednak bardzo szybko zweryfikowało nasze postanowienia. Na szczęście! Nie dość, że w domu namnożyło się pudrowo różowych tiulów, brokatów, falbanek i cekinów to jeszcze przyszedł czas na lalkę Barbie i filmy z jej przygodami, a disnejowskie księżniczki zagościły u nas na dobre niemalże w każdej postaci. Mało tego, narodziła się nam druga i trzecia fanka tego „zakazanego” koloru. Teraz, gdy najstarsza córka lat 9 i pół oburza się, gdy chcę kupić jej coś różowego już wiem, że nie tylko prawie każda dziewczynka musi po prostu przejść ten etap, ale ostatecznie ma to także wiele, wiele uroków. W naszym domu zaczęły gościć nie tylko księżniczki z bajek Disneya, ale także te prawdziwe -  królowe, księżne, cesarzowe i inne silne kobiety, których barwne życie zapisało się na kartach światowej historii. Przyznam, że poznawanie razem z dziewczynkami tych ciekawych życiorys&oacut...
123