Warszawa da się lubić,
Warszawa da się lubić.
Tutaj szczęście można znaleźć,
Tutaj serce można zgubić.
Tak sobie nucę w ostatnich dniach, ponieważ w miniony weekend sama się o tym przekonałam.
Do tej pory tak naprawdę nie znałam Warszawy. Oprócz tego, że to stolica i na różne sposoby widać ją w telewizji czy filmach fabularnych kojarzyła mi się tylko z moimi wypadami na castingi do filmów czy reklam w czasach studenckich. Intercity o 6-tej rano do stolicy, casting, popołudniowo-wieczorne Intercity do Gdyni. Długo marzyłam, by zobaczyć Zamek Królewski, wjechać na 30 piętro Pałacu Kultury i Nauki i zobaczyć pomnik Fryderyka Chopina w Łazienkach Królewskich. To wszystko się udało. A nawet jeszcze ciut więcej.
Niestety na razie nie uda mi się stworzyć dla Was obszerniejszej relacji z tego wyjazdu, ale wróciłam tak oczarowana tym miastem, tak pustym o tej porze roku i tak bardzo rozbrzmiewający muzyką Chopina, że postanowiłam się tym z Wami tak na szybko podzielić. Kto wie? Może, uda Wam się wyskoczyć do stolicy na weekend jeszcze w te wakacje?
Zwiedziliśmy Zamek Królewski, w 25 sekund wjechaliśmy na wysokość 114 metrów (30 piętro) Pałacu Kultury i Nauki, przespacerowaliśmy się Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem i podziwialiśmy kamienice Starego Miasta. Spacer umilała nam muzyka Chopina grana na żywo w wielu miejscach. Najpiękniej jednak Chopin rozbrzmiewał w Łazienkach Królewskich, gdzie w każdą wakacyjną niedzielę o godzinie 12.00 i 16.00 można wysłuchać koncertu. To zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Na stojąco, siedząco i leżąco przybyli na koncert słuchacze rozkoszowali się dźwiękami wydobywającymi się z fortepianu w otoczeniu pięknej przyrody. Po takich emocjach zwiedzanie Pałacu na Wodzie i Białego Domku okazało się jeszcze przyjemniejsze. Tak mi się przynajmniej wydaje. Zachwyciłam się też rozmiarem Łazienek Królewskich, ich urokiem. Tym, że na ogromnych połaciach zielonej, czystaj trawy dzieci mogły się na boso wybiegać. Można tam spędzić cały dzień.
Jak to na FRAJDĘ przystało przejechaliśmy sie też warszawskim metrem i autobusem.
Wędrując śladami Chopina, rozmawiając sobie o jego rodzinie, początkach komponowania, piewrszym koncercie i miłościach, ostatniego dnia wyjazdu zawędrowaliśmy także do kościoła pw. św. Krzyża, by zobaczyć gdzie spoczywa serce kompozytora.
W takiej Warszawie się zakochałam. A przecież to dopiero jakaś niewielka cząstka tego co można tam zobaczyć. Z pewnością tam wrócimy. Chętnie odkryjemy jeszcze inne twarze Warszawy. Dzieci i mąż są ze mną co tego bardzo zgodni. Ta wycieczka była dla nich wielką FRAJDĄ.
Zwiedzanie Warszawy i przekazywanie dzieciom informacji o tym pięknym mieście było dla mnie dużo łatwiejsze z książkami (poniżej na zdjęciu), które zaraz na początku wycieczki nabyłam w Zamku Królewskim. To cudowna skarbnica wiedzy przełożona na język dziecięcy podana na tacy. Gorąco polecam zakupić je jeszcze przed planowanym wyjazdem. Zabierając je ze sobą w podróż samochodem, samolotem czy pociągiem te kilka godzin drogi minie tak szybko, że nawet nie zorientujecie się kiedy. To mój osobisty sposób na podróżowanie z dziećmi - opowiadanie ciekawostek o miejscach, które własnie zamierzamy odwiedzić. Warto zapoznać się także z warszawskimi legendami.
Jak przygoda to tylko w Warszawie, Warszawie....
P.s. Na nocleg znalazłam dla nas ciekawe apartamenty przy ulicy Pokornej 2. Polecam! Świetna dzielnica, bardzo spokojna. Z wędrówek po Warszawie, ze Starego Miasta zawsze wracaliśmy na piechotę, co nie zajęło nam więcej niż 15 minut.