SHARE WEEK 2016 - autorzy polecają autorów. Jeszcze nigdy nie brałam udziału w takiej zabawie, więc czemu nie spróbować? Tym bardziej, że są blogi, blogerki, blogujące rodziny, które podziwiam, dlatego też cieszę się, że mam okazję o nich napisać. Ciężko wybrać tylko trzy, bo jest ich o kilka więcej, ale zostanę przy takiej liczbie, skoro tak sugeruje Andrzej Tucholski.
Rodzina niezwykła. Imponuje mi nie tylko swoimi odważnymi, egzotycznymi podróżami, ale przede wszystkim stylem życia. Nie. To nie jest właściwe określenie. Tu nie pasuje tak ostatnio wyświechtane stwierdzenie „styl życia”. To coś więcej. Od tej rodziny można uczyć się życia!, można uczyć się, jak być człowiekiem. Ania i Thomas fantastycznie wychowują swoje dzieci. Na otwartych, szczerych, radosnych ludzi, bez jakichkolwiek uprzedzeń. Podziwiam ich za to. Czy ja tak potrafię? Nie wiem. Chciałabym. Trudne są teraz czasy. Źle dzieje się na świecie i w naszym kraju. Przykro jest patrzeć na tę falę nienawiści jaka przetacza się przez media, internet. Gdy zaglądam do Ani i Thomasa odzyskuję wiarę w ludzi i przestaję się bać.
Często słyszę hasło: bloger = ekspert. Cieszę się, bo znam taką jedną ekspertkę. Anię z Sekretów Cery. To moja świetna koleżanka z czasów studenckich. Niespełniona aktorka o cudownym głosie. Wielbicielka Elvisa Presleya. Od wielu lat ekspertka w zakresie pielęgnacji skóry, wciąż podnosząca swoje kwalifikacje. Gdy mam problemy z cerą jest to jedyna osoba, której ufam i której oddaję pod opiekę swoją twarz. Świetna w swoim fachu. Od jakiegoś czasu dzieli się swoją wiedzą poprzez bloga i videobloga. I co najważniejsze - jej śliczna, wypielęgnowana buzia jest najlepszą wizytówką dla klientek salonu kosmetycznego (instytutu kosmetologii estetycznej, w którym pracuje Ania) i czytelniczek Sekretów Cery.
Żona Modna to elegancja, to miłość, to oddanie, to wierność, to bycie bardzo zamężną, czyli coś co zdaje się być ostatnio jakże mało modne. A Marysia, na przekór wszystkim i wszystkiemu, pisze właśnie o tym i to z wielką klasą. Bardzo dobrze, bo ja też jestem jedną z tych baaaardzo zamężnych, oddanych żon. I choć ja od Audrey Hepburn, którą wielbi Marysia, wolę Marilyn Monroe to i tak oczywiście uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam Żonę Modną.
Ależ miła ta zabawa.