Jak wielka to jest moc? Gdy nadchodzi wieczór, czas toalety, czytania bajek, tulenia i … tej niezwykłej podróży? Ogromna! Bo oto kurtyna idzie w górę, słychać dźwięki, charakterystyczne głosy, muzykę. Zaczyna się opowieść, która zabiera nas w inny świat. Najcudowniejsze jest to, że dla każdej uczestniczącej w tym osoby, pomimo jednej tej samej opowieści, świat ten jest zupełnie inny. Zaczyna się słuchowisko. A w ostatnich dniach u nas jedno i to samo - uwielbiany Miś Makary.
Było to przed wielu laty
w kraju wielkim i bogatym.
Władał nim król miłościwy,
który stary był i siwy…
...od tych słów zaczynało się moje ulubione słuchowisko z dzieciństwa, Baśń o złotym ptaku. Często powtarzam je sobie w myślach uśmiechając się. Były jeszcze inne tytuły: O chłopcu z fujarką, królewnie i wiedźmie Bossi ze wspaniałym głosem Emiliana Kamińskiego, Ratuszowa legenda i doskonała narracja Jana Kobuszewskiego w Były w lesie raz igrzyska. Ależ pracowała wyobraźnia! Doskonale to pamiętam. Wieczorem przed oczami pokazywał mi się świat niezwykłej opowieści. Choć akcja zazwyczaj była wartka i wciągająca to słuchowisko koiło do snu, uspokajało, wyciszało, pomagało zasnąć. W ciągu dnia ja oraz mój młodszy brat i siostra zainspirowani do działania tworzyliśmy w domu całe przedstawienia w oparciu o ulubione bajki. Była i scenografia, krzesła dla widzów (czyt. rodziców, babci, cioć czy wujków) i specjalne zaproszenia. To była świetna zabawa w teatr. Tak wypełnialiśmy sobie szczególnie te długie, szare, zimowe popołudnia. Dziś widzę, że wynikła z tego dla nas cała masa korzyści. Mam nie tylko cudowne wspomnienia, ale i świadomość, że to bardzo wpłynęło na moją kreatywną stronę mocy. O tak!
Teraz sama mam dzieci. Od kiedy tylko pojawiły się na świecie ja i mąż dużo im czytamy. Ale książki to jedno. Wierząc w cudowną moc słuchowisk przemyciłam im swoje najlepsze tytuły. Mój mąż zresztą też. U niego do ulubionych należały: Przygody Robinsona Cruzoe, Tomcio Paluch i Opowieść o praprasłoniu. Dziewczynki polubiły przy nich zasypiać.
Od niedawna w naszym domu zagościł pewien sympatyczny Miś Makary, a dokładnie część druga książeczki pod tytułem O Bartku i niezwykłym misiu Makarym. Ale to nie jest taka sobie zwykła książeczka. To osiem ciekawych opowiadań i płyta CD z piosenkami oraz SŁUCHOWISKIEM! Te osiem wspomnianych przeze mnie, zabawnie zilustrowanych opowiadań czyta sama autorka tekstu: Basia Kubica-Daniel. Przyznam, że dostając w prezencie książkę nawet nie miałam pojęcia jak dobrze jest ona przygotowana. Zdecydowanie lepiej się tego słucha niż samodzielnie czyta. Basia ujmuje słuchacza niezwykłą, ciepłą barwą głosu. Każda z przygód Bartka, kilkuletniego chłopca i jego misia zaczyna się wprowadzającą piosenką wykonywaną przez dzieci. No a przygody? Z życia wzięte. Takie, które mają wszystkie kilkulatki. Dziecięce radości, aktywność i marzenia, ale też kłopoty. Na szczęście jest miś Makary, wierny przyjaciel, który dzieli chwile szczęścia, a w potrzebie ratuje dobrą radą i wszystko kończy się dobrze. Czyli idealne przed snem. Całość ubarwiona jest dźwiękami pluskającej wody, szumiącego morza czy rowerowego dzwonka. Cóż poradzić? Makary jest ostatnio numerem jeden w naszym domu. I ja się z tego bardzo cieszę. Pozostaje nam teraz tylko zaopatrzyć się w pierwszą część przygód sympatycznego chłopca i misia.
Posłuchajcie odrobinę TU, a tu zajrzyjcie na misiowy fanpage.
Jako już dorosła fanka literatury dziecięcej często zastanawiam się, jak barwne, szalone i o jak bogatej wyobraźni muszą być osoby piszące książki dla dzieci. Jakimi ludźmi są? Jak wiele mają z dziecka? Jakie było ich dzieciństwo? Jedyną autorką książek dla najmłodszych, o której trochę więcej wiem jest Astrid Lindgren. Podobno okres dzieciństwa przeżywała niezwykle intensywnie i wiele z niego pamiętała przez całe dorosłe życie. Uwielbiała przyrodę, a gdy miała 60 lat jeszcze chodziła po drzewach. Jej syn w jednym z wywiadów powiedział o niej: To nie była mama, która mówiła nam : idźcie się pobawić. Ona bawiła się z nami.
A kim jest Basia Kubica - Daniel - autorka książki O Bartku i niezwykłym Misiu Makarym? Podobno jest fanką słodyczy, w szczególności lodów i czekolady. O każdej porze, zawsze i wszędzie zajadać się może kanapką z żółtym serem. Lubi też różnego rodzaju placki, naleśniki, kopytka i wszystkie inne kluchy. Wychowała się w szczęśliwym domu na książkach właśnie Astrid Lindgren. Kochała też Muminki, Opowieści z Narni, Kubusia Puchatka czy zwariowaną Błękitną księgę bajek. Uwielbia muzykę. W domu rodzinnym poznała pełen wachlarz gatunków, łącznie z piosenkami z Kabaretu Starszych Panów. Nie lubi zrywać się z rana z łóżka. Jest zdecydowanie nocnym markiem, dlatego też wykonuje wolny zawód: jest tłumaczem ustnym i pisemnym. A cóż więcej? Poznałyśmy się w anglojęzycznym studenckim teatrze Maybe Theatre Company. Pamiętam ją jako skromną, miłą i wesołą dziewczynę z głową pełną pomysłów. Z teatru Basia trafiła do studia nagrań, gdzie nagrywała lekcje języka angielskiego. Z wykształcenia jest anglistką, a że barwę głosu jak już wspomniałam ma świetną połączyła jedno z drugim. Chwilę później zaczęła użyczać głosu postaciom z bajek telewizji dziecięcej CBeebies. Znacie tę telewizję? To moja i moich dzieci absolutnie ulubiona! Ciocię Anetę kochamy i wiele zabaw nauczyłyśmy sie właśnie od niej. No a bajki też są najlepsze. Telewizja zyskuje też w naszych oczach niewielką ilością reklam. Miło mi było, gdy któregoś dnia po obejrzeniu kolejnego odcinka Potrafię gotować usłyszałam, że Kasi głosu użyczyła właśnie Basia. A Numerak nr 4 i złowieszcza koala Fluffy McTuffy to także nikt inny tylko ona sama.
Wkrótce Mariusz Zaczkowski (autor misiowej muzyki, aranżacji i realizacji nagrań) ze Studia MTS w Gdańsku wpadł na pomysł, by nagrać bajkę, słuchowisko, potem także piosenki dla dzieci. Prawa autorskie do znanych bajek kosztują zbyt wiele, dlatego postanowiono stworzyć zupełnie nową, własną. Basia miała już doświadczenie w tworzeniu tekstów dla najmłodszych. Wiele lat temu sporo czytała swojej dużo młodszej siostrze i wymyślała bajki specjalnie dla niej. Spróbowała i tym razem. Pewnego dnia dosłownie nad garnkiem z zupą powstał pomysł na pierwsze dwa opowiadania Misia Makarego. Szybciutko spisała je w jeden wieczór. I tak się zaczęło. A dlaczego miś, a nie inne postacie? Nigdy nie bawiłam się lalkami. Instytucja misia i pluszaków zawsze była dla mnie bardzo ważna - mówi Basia. Dziś możemy cieszyć się już drugą częścią przygód sympatycznego chłopca i jego misia. W sumie powstało 16 opowiadań. A jak wygląda proces twórczy autorki? Zaczyna się od intensywnego myślenia podczas codziennych, zwykłych czynności. Gdy jest już wszystko w głowie dopiero wtedy Basia zasiada przy biurku i spisuje pomysły. Jak powstaje słuchowisko? Spore doświadczenie w pracy w studiach nagrań, obycie z mikrofonem uczyniło z Basi pełną profesjonalistkę. Opowiadanie nagrywane jest ciągiem. Dopiero później dogrywane są pozostałe dźwięki. Wszystko zatem idzie bardzo sprawnie.
Jestem szalenie dumna z tego, że mam taką zdolną koleżankę. Będę zachwalać jej pracę i Pana Mariusza, bo uważam, że książka i słuchowisko o misiu Makarym to niezwykle wartościowa propozycja dla najmłodszych. W mojej rodzinie pieniądze wydaje się na książki i podróże. I jedno i drugie jest dla nas tak samo ważne. Wiele razy jednak trudno mi znaleźć naprawdę dobrą książkę dla dzieci. Wybór z pozoru jest bardzo duży, ale żeby trafić na perełkę jest ciężko. A tu proszę! Zupełnie pod nosem mamy fantastyczną rozrywkę i naukę dla maluchów. I mam dobre wieści. Właśnie szykuje się dodruk książeczek. Możecie je nabyć na stronie wydawnictwa STUDIA MTS jako książkę z audiobookiem, samą płytę CD z audiobookiem oraz, szczególnie z myślą o polonijnych czytelnikach zza granicy, jako plik do ściągnięcia w formie mp3. Dodatkowo Basia odwiedza szkoły, przedszkola i czyta książkę dzieciom osobiście. Z tego co wiem, świetnie się to sprawdza, mali słuchacze są zachwyceni. Ma to miejsce w Gdańsku, ale kto wie? Może Basia odwiedzi też Gdynię? Co Wy na to?
I jeszcze jedno. Mnie i Basię łączy wspólna pasja do kina. Raz w roku spotykamy się na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Ja przyjeżdżam tylko się rozkoszować filmami, Basia także pracować jako tłumacz. To dopiero jest łączyć przyjemne z pożytecznym. Brawo!
To jak? Wartościowe, wspaniałe, mądre, dobre, pouczające i zabawne. Stworzone przez Mamę. I przetestowane na dzieciach. Nic tylko zostaje nam zdobyć, zachwycać się i PODAĆ DALEJ!
A tu takie małe wspomnienie szalonych studenckich lat i przedstawień realizowanych z Maybe Theatre Company. Na zdjęciu od lewej Basia i ja posród scenografii Teatru Miniatura.