Sprawa do załatwienia w centrum Gdyni? Przecież to zaraz trzeba z czymś połączyć. A że koniecznie chciałyśmy spojrzeć na wystawy Gdynia Design Days, to niewiele się musiałyśmy zastanawiać. Tym bardziej, że festiwal kończy się już w najbliższą niedzielę, trzeba było więc łapać chwile.
Zapakowałam trzy moje smerfetki (w wieku 9; 7,5 i 2,5 roku), zabrałam pakiet ubranek dla najmłodszej na przebranie, kurtki przeciwdeszczowe oraz kanapki i razem trolejbusem 23 udałyśmy się z Gdyni Dąbrowy do Pomorskiego Parku Naukowo Technologicznego w Gdyni.
I choć bardzo chciałabym napisać Wam wiele o naszych wszystkich wrażeniech, emocjach po wizycie na festiwalu i o tym dlaczego urzekło nas tak bardzo to czy tamto, to ten wpis będzie krótki. Czasu mam niewiele, a chciałabym Was zainspirować, pokazać, że warto się tam wybrać. Zbliża się weekend, jeśli nie macie planów na to co robić z dzieciakami to jest to dobra propozycja.
Moje dziewczyny tak w trzech słowach oceniły widziane przez nas wystawy i warsztaty:
Smerfetka najstarsza – nowoczesność, nauka, przyroda.
Smerfetka średnia – klocki, kanapa, grająca ławka.
Smerfetka najmłodsza – niewiele jeszcze mówi (za to świetna jest w języku migowym ) oceniła je mówiąc: wow i am am. Być może chodziło jej o krzesła, których widziałyśmy tak wiele, a które u nas w domu stoją głównie w części jadalnej.
Byłyśmy, podotykałyśmy, popatrzyłyśmy, posłuuuchałyśmy (np. doniczek wydających kogucie dźwięki), pomacałyśmy, spróbowałyśmy, zbudowałyśmy, podotykałyśmy i jeszcze podotykałyśmy i posiedziałyśmy, oj nawet dużo posiedziałyśmy. W tym roku zwiedzając wystawy czułyśmy wielką swobodę. Ogromne pole do popisu mają zwłaszcza dzieci, gdyż mogą robić to co lubią najbardziej – DOTYKAĆ!
Począwszy od wesoło grającej Akademii Pana Technika, przez kolejne wystawy po wielki plac budowy, czyli najlepszy plac zabaw jaki ostatnio miałyśmy okazję odwiedzić bawiłyśmy się świetnie. Sklejkowe sześciany i gąbczaste łączniki mocno podziałały na wyobraźnię Smerfetek. Budowały dobre pół godziny. Miałyśmy szczęście, byłyśmy zupełnie same na tym „placu kreatywności”. Wszystkie „klocki” należały tylko do nas.
Po budowie udałyśmy się na zasłużony odpoczynek na najdłuższej sofie na świecie: o długości 64,77 metra, wadze prawie 1,5 tony, opartej na 68 nogach, która może pomieścić ponad 100 osób. W styczniu 2008 roku została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. Chwilę później pożegnałyśmy PPNT, będąc też pod wrażeniem wystaw Dom. Osiedle.Mieszkanie oraz Elle Decoration „Młodzi na start”. Wiele się tam można dowiedzieć i dużo ciekawego zobaczyć. A także zaispirować. Chyba muszę co nieco pozmieniać w swoim mieszkaniu. To dopiero będzie design!
Na zakończenie popołudnia popędziłyśmy do Terminalu Designu przy Placu Kaszubskim. Na miejscu odkryłyśmy „krzesełkowy raj” i warsztaty tworzenia niewidzialnego krzesła. Oszalałyśmy, szczególnie ja, marząca wciąż o tym, by przy naszym rodzinnym stole każde krzesło było inne i miało swoją oddzielną historię.
Dziewczyny wróciły do domu zachwycone. Nasze umysły pootwierały się na "nowe". I pewnie o to chodzi. Ja czekam na jeszcze więcej, a więcej będzie dla mnie w sobotę podczas spaceru. Już się zapisałam.